Zobacz Najnowszy Epizod Podcastu 

logologo
  • Główna
  • O Mnie
    • FAQ
  • Terapie
  • Kontakt
  • Artykuły
  • Wydarzenia
  • Sklep
  • Umów Wizytę
Umów Wizytę
logologo
  • Główna
  • O Mnie
    • FAQ
  • Terapie
  • Kontakt
  • Artykuły
  • Wydarzenia
  • Sklep
  • Umów Wizytę
Umów Wizytę
  • Główna
  • O Mnie
    • FAQ
  • Terapie
  • Kontakt
  • Artykuły
  • Wydarzenia
  • Sklep
  • Umów Wizytę
featured_image

Syndrom DDA i samotność. Czy tak to musi wyglądać?

26 czerwca, 2020 Autor: Wiktoria Dróżka uzależnienia 0 komentarzy

„Większość z nas, są osobami samotnymi albo nie mogę pojąć, co ma alkoholizm jednego z rodzica, do samotności, do problemów w ogólnie mówiąc w ”kontaktowaniu” się z innymi osobami. I tu pojawia się moje pytanie, dlaczego tak jest?! Jaki to ma związek?” – pisze osoba DDA na jednym z forum dotyczącym tego problemu.

Syndrom DDA stał w ostatnich latach bardzo popularny i zarazem jest przez wielu znienawidzony. Krążą opinie, że to pokłosie lat 90., gdy rodzice uczestniczyli w odrodzeniu gospodarczym. Nie mieli zbyt dużo czasu na pielęgnowanie potrzeb dziecka. Angażowali się w pracę, bo wcześniej doświadczyli biedy, za presją osiągania niejednokrotnie szło uzależnienie od alkoholu.

„Co mi mogą dać takie rozmowy z psychologiem, skoro i tak potem wracam do domu, a tam wszystko od początku” – pisze dalej w sieci wspomniana kobieta. Rozmawiałam o tym z Joanną Cichowlas, psycholożką, certyfikowaną specjalistką psychoterapii uzależnień, psychoterapeutką w Ośrodku Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Gdyni.

Wiktoria Dróżka: Zacznijmy od początku. Co kryje się za skrótem DDA?

Joanna Cichowlas: Skrótu DDA używa się do określenia dorosłych, którzy wychowywali się w rodzinach, gdzie nadużywano alkoholu.

Czym jest syndrom DDA? Czy można traktować to jako chorobę, skutki traumy wieku dziecięcego?

Syndrom DDA traktujemy jako wykształcenie cech przystosowawczych u dzieci, które wychowywały się w rodzinie alkoholowej. Cechy te pozwalały dostosować się do życia, w którym alkohol jest na pierwszym miejscu, a co za tym idzie, panował tam wszechobecny stres, strach, wstyd oraz poczucie odrzucenia.

Paradoksalnie wykształcenie tych cech u dziecka pozwalało mu na emocjonalne przetrwanie w rodzinie alkoholowej. Można więc powiedzieć, że w dzieciństwie powyższe cechy „pomagają” dzieciom, tak w dorosłości zaczynają przeszkadzać i utrudniać funkcjonowanie.

Lata mojej pracy pokazują, że nie u wszystkich dzieci, które wychowywały się w rodzinach alkoholowych, wykształcają się wyżej wymienione cechy. Istnieją też dzieci, które potrafią się zdystansować, odizolować od tego, co dzieje się w domu i zadbać o swoje potrzeby, dzięki umiejętności stawiania granic i posiadaniu w swoim otoczeniu „zastępczego zdrowego dorosłego”. Może to być to np. babcia, ciocia itp.

Mówi się o czterech postawach osobach DDA: bohater, kozioł ofiary, błazen, cień. Na czym one polegają?

Są to role przyjmowane przez dzieci z rodzin alkoholowych. Jeśli któryś z rodziców nadużywa alkoholu, to życie rodzinne kręci się wokół tego. Nie mamy wówczas do czynienia ze wspieraniem dziecka w jego rozwoju czy w budowaniu poczucia własnej wartości. Mamy za to chaos i niestabilne życie rodzinne. Często dochodzi do zaniedbań dzieci.

Nie mam tu na myśli, tylko zaniedbań dotyczących zapewnienia wiktu i opierunku, ale również zaniedbań emocjonalnych. Rodzice „wypadają z roli”. Aby rodzina przetrwała, to właśnie dzieci przyjmują te role. Role służą rodzinie, nie dzieciom. Wyróżniamy 4 role, których podejmują się dzieci:

  • bohater: w rodzinie pełni rolę dorosłego, ma za zadanie dostarczyć rodzinie poczucia wartości, dumy, sukcesu. Bierze na siebie obowiązki, często ponad siły i dobrze sobie z nimi radzi (na przykład: robienie lekcji z młodszym rodzeństwem, gotowanie). Jest dzielny, pełen poświęcenia dla innych i gotowości do rezygnacji z siebie dla innych. Dzięki bohaterowi rodzina może poczuć się dobrze, bo „wychowała odpowiedzialnego człowieka”.
  • Kozioł ofiarny: odwraca uwagę rodziny od rzeczywistych problemów. Rodzina wyładowuje na nim nieprzyjemne uczucia. Z pozoru jest przeciwieństwem bohatera. Dorośli postrzegają takie dziecko jako stwarzające problemy, trudne. Kozioł ofiarny bierze odpowiedzialność za negatywny wizerunek rodziny. To on zapewnia rodzinie dobre samopoczucie- może ona zrzucić na niego wszystko, co złe.
  • Dziecko maskotka: odpowiada za dobry humor i poprawianie rodzinie nastroju. Rozładowuje napięcia śmiechem. Często potrafi uspokoić pijanego rodzica poprzez wygłupy i skupianie na siebie uwagi. Często rodzice lubią się nim popisywać.
  • Dziecko „niewidzialne” (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym)- to dziecko, które zachowuje się tak, jakby go nie było. Godzinami potrafi zajmować się sobą. Nie sprawia kłopotów wychowawczych. Robi wszystko, by nie zwracać na siebie uwagi.

Możliwe jest połączenie kilku ról. John Bradshaw pisze, że jeśli jedno z rodziców nie wypełnia swej roli, zwykle któreś z dzieci wchodzi w jego rolę. Potrzeba sukcesu- mamy bohatera, dzieje się coś złego- mamy kozła ofiarnego. Co ciekawe, gdy najstarsze dziecko odchodzi z domu, zwykle kolejne przyjmuje jego role, porzucając dotychczasową. To pokazuje, jak silnie rola jest związana z systemem rodzinnym, a nie z cechami dziecka.

 Aby przetrwać w dzieciństwie osoby DDA stosowały różnego rodzaju mechanizmy – ucieczki, unikania, wyparcia, zaprzeczania. W dorosłości bardzo często stosują je dalej, mimo że już nie muszą, np. uciekają od trudności, relacji. To utrudnia budowanie związków. Jak takie osoby mogą oduczyć uciekania od uczuć, emocji?

Jeśli przez większość życia ludzie funkcjonowali zgodnie z mottem: „uczuć się nie okazuje” trudno to zmienić z dnia na dzień. Mamy tu bowiem do czynienia z „zamrożeniem uczuć” czy odcięciem emocjonalnym. Jest to przekonanie, że uczucia to coś złego, coś, co trzeba zablokować. Nie można czuć, przeżywać, a to prowadzi do destrukcyjnych schematów radzenia sobie z uczuciami. To, co pomaga, to droga do rozumienia siebie, tego, co się ze mną dzieje, dlaczego tak reaguje, co wtedy czuje.

Chodzi o tzw. „odmrożenie uczuć”, zdobywanie pozytywnych doświadczeń. Dobrym sposobem na naukę tego jest właśnie psychoterapia, gdzie poprzez relację z terapeutą osoba uczy się wyrażania uczuć, nabywa pozytywne doświadczenia, oswaja się ze swoją emocjonalnością.

Co muszą zrobić osoby z syndromem DDA, by w dorosłości sobie radzić w życiu zawodowym, osobistym?

Przede wszystkim świadomość swoich trudności i powtarzalności dysfunkcjonalnych zachowań, które osoby obserwują u siebie, są sygnałem, by bacznie zacząć się obserwować pod kątem wpływu dzieciństwa na dorosłe życie. Gdy zachowania danej osoby przynoszą im różnego rodzaju straty lub powodują dyskomfort, warto się temu przyjrzeć. Drogi do zmiany bywają różne. Jedni zagłębiają się w literaturze, której aktualny wybór jest duży. Czasem sama edukacja, przeczytanie, że ktoś ma podobnie, jak ja przynosi spokój, lepsze zrozumienie samego siebie, uważność.

Drudzy decydują się na psychoterapię, gdzie wraz z terapeutą, osoba poznaje siebie, zyskuje lepsze rozumienie siebie i swoich zachowań oraz odpowiada na pytania, na które dotychczas odpowiedzi nie znała. Nie jesteśmy w stanie zmienić naszej przeszłości, ale mamy wpływ na to, co zrobimy teraz z tym, co wiemy.

Czy związek z osobą DDA ma szansę przetrwać?

DDA mają obawy przed wchodzeniem w związki. Obawiają się powtórki z domu rodzinnego. Często posiadają przekonanie, że w związkach/małżeństwach można się tylko krzywdzić. W ich doświadczeniach bliskość jest zagrażająca. Kojarzy się z krzywdą lub zaniedbaniem. Trudno im rozmawiać z partnerem, mówić o uczuciach, potrzebach. Na bazie tego wyrastają pretensje, żale, a to jest już krok do przenoszenia zachowań z dzieciństwa.

Mamy tu do czynienia z tym że to, co było adaptacyjne, w trudnym dzieciństwie, nie służy budowaniu dorosłych relacji. Dlatego spora część z nich to osoby samotne. Doświadczenia mojej pracy z osobami DDA wskazują, że podczas pracy terapeutycznej nad sobą w sposób istotny potrafią oni zmienić swoje życie. Jednak odklejenie się od przyjętej w dzieciństwie roli może zająć trochę czasu. Będąc w związku z osobą DDA, ważne jest, by zachować cierpliwość i pokazywać, że nowa rodzina jest miejscem do realizacji.

Warto podkreślić, że osoby DDA pomimo wielu doznanych krzywd mają w sobie ogromny potencjał do zmiany. Jeśli więc uda się im przebrnąć przez swoje trudności, jest duża szansa na udany związek. A czasem relacja, która uczy bliskości i zaufania – na nowo, dostarcza pozytywnych doświadczeń, może być równie lecząca, jak oddziaływania psychologiczne.

Dlaczego osoby DDA bardzo często wchodzą w związek z osobą uzależnioną?

Często zdarza się, że osoby DDA wiążą się z osobami uzależnionymi od alkoholu. Wchodzą tym samym w schemat, z którym mieli do czynienia. Jest on dobrze znany, zatem z pozoru wydaje się bezpieczny.

Co pchnie ludzi do uzależnienia?

Odpowiedź jest złożona, gdyż składa się na to wiele czynników. Mówimy tutaj o profilu osobowości, trudnych wydarzeniach z dzieciństwa, zaniżonym obrazie własnej osoby, problemach wynikających z warunków życiowych. Mam tu na myśli, np. trudne sytuacje życiowe, które mogą osłabiać system odporności psychologicznej człowieka. Do takich czynników można zaliczyć problemy finansowe, problemy rodzinne, różne presje, trudności w konstruktywnym radzeniu sobie ze stresem.

O uzależnieniu mówi się, jako o chorobie braku – deficytów w sferze emocjonalnej, braku bezpieczeństwa z ważnymi ludźmi, niedostatku dobrych relacji, tworzenia więzi. Wszystko to wzajemnie na siebie wpływa. Jak widać przyczyn może być dużo. Zawsze jednak można zaprzestać powielaniu niesłużącym schematom zachowania, odczuwania i myślenie biorąc odpowiedzialność za swoje życie i poszukując pomocy.

W  książce „Życie bez nałogu. Uwolnij się od uzależnień, wykorzystując techniki ACT”, autor Kelly Wilson pokazuje, jak wyjść z uzależnienia. Bazuje też na swoim doświadczeniu. Na czym polega opisana w książce terapia ACT?

ACT – czyli terapia akceptacji i zaangażowania należy do tzw. trzeciej fali terapii behawioralnych. Głównym celem terapii ACT jest zwiększenie u pacjenta tzw. elastyczności psychologicznej, czyli zdolności do pełnego kontaktu z obecną chwilą oraz myślami, oraz uczuciami, które się z nią wiążą bez bronienia się przed tym. ACT dąży do tego, by pojawiła się akceptacja tego, co nas spotyka, co jest poza naszą kontrolą. Uczy umiejętności w radzeniu sobie z bolesnymi myślami i emocjami, tak by miały one mniejszy wpływ na nasze samopoczucie. Kładzie nacisk na to, by, zamiast koncentrować się na problemie, przekierowywać uwagę na swoje wartości. I działać, z zaangażowaniem. Czyli pomaga w zauważeniu, co jest tak naprawdę ważne i znaczące dla nas.

“Znam otchłanie uzależnienia i wiem coś o wracaniu do zdrowia. Znam to z własnego doświadczenia, ale także jako naukowiec, badacz i terapeuta” Kelly G. Wilson autor książki “Życie bez nałogu. Uwolnij się od uzależnienia, wykorzystując techniki ACT”.

W nałóg wpadają też osoby, które z pozoru sobie dobrze radzą np: studentka lubi ostro imprezować, ale świetnie się uczy i ma świetną pracę asystentki w korporacji. Mowa o osobach uzależnionych wysoko funkcjonujących. Co musi się stać, żeby sięgnęły po pomoc? Zmieniły życie jak autor książki „Życie bez nałogu”?

Droga do uświadomienia problemu alkoholowego przez osoby wysokofunkcjonujące jest bardzo długa i kręta. Dzieje się tak, ponieważ alkoholik wysokofunkcjonujący jest mistrzem w zaprzeczaniu – przecież daleko mu do obrazu stereotypowego alkoholika spod sklepu, gdyż dobrze radzi sobie w pracy, świetnie zarabia, pije tylko drogie alkohole, mistrzem w stwarzaniu pozorów – również tych dotyczących kontroli nad swoim piciem, bo przecież umie zrobić sobie przerwę w piciu od czasu do czasu, mistrzem w unikaniu konsekwencji picia – w czym pomagają mu różne znajomości, układy, które posiada dzięki wysokiemu statusowi społecznemu. To, co skłania osoby do sięgnięcia po pomoc to na ogół wystąpienie poważnego wydarzenia. Może to być, np. kompromitacja w pracy, utrata tzw. twarzy, straty związane z brakiem możliwości rozwoju, odebranie prawa jazdy czy inny zatarg z prawem, kryzys rodzinny, kryzys w życiu towarzyskim, wypadek samochodowy.

Bez takiego tzw. przełomowego momentu w życiu trudno o otrzeźwienie. Zanim jednak to nastąpi, może minąć kilkanaście lat oszukiwania siebie i innych, że przecież jest ok, nie ma problemu z piciem, a alkohol jest tylko formą odstresowania się. Z moich doświadczeń wynika na szczęście też tak, że motywacją do sięgnięcia po pomoc wśród tych osób jest przykład kogoś, kto odbył terapię, przeszedł tę chorobę i zmienił swoje życie. Ci pacjenci (trzeźwiejący alkoholicy), którzy po terapii są szczęśliwi, układa im się rodzinnie, zawodowo bywają świetnym oddziaływaniem, by wysokofunkcjonujące osoby sięgnęły po pomoc, gdyż mają żywy przykład, że jest to możliwe.

Dzisiaj szczęście stało się celem życia większości z nas. Czy pragnienie szczęścia może doprowadzić do uzależnienia?

Żyjemy w czasach kiedy życie w biegu stało się codziennością. Nie mamy czasu zatrzymać się choćby po to, aby zastanowić się, co tak naprawdę daje nam poczucie szczęścia i spełnienia. Życie „z automatu” powoduje, że szybciej przyswajamy sobie wzorce, które uderzają w nas z każdej strony, szczególnie poprzez social media: cudowne wakacje, wspaniała rodzina, piękne mieszkania, wizyty w spa czy częste spotkania z przyjaciółmi. Są to wzorce bardzo często zupełnie niezgodne z rzeczywistością, przekłamane, dające poczucie ciągłego braku i niedoskonałości.

Niekiedy są dla nas dobre, ale często wręcz stają się niebezpieczne. Pielęgnując w sobie takie poczucie, nabywamy potrzebę uzyskania podobnego życia, najlepiej szybko – na już. Dążymy do lepszej pracy, lepszego samochodu, lepszego życia. Bardzo często napotykając na przeszkody, które wymagają czasu, aby sobie z nimi poradzić. My go nie mamy. A przynajmniej takie towarzyszy nam przekonanie. Chcąc poradzić sobie z pojawiającymi się trudnymi emocjami, sięgamy zazwyczaj po rozwiązania dostępne na wyciągnięcie ręki, dające szybki efekt.

Tutaj pojawia się zagrożenie, że dla niektórych takim rozwiązaniem mogą okazać się używki, które na początku wydają się, być np. niegroźną lampką wina po pracy lub jednym piwem ze znajomymi, a koniec końców stają się jedynym rozwiązaniem. Paradoksem jest to, że taka droga z początku dająca poczucie ulgi oraz uwolnienia od wszelkich zmartwień, prowadzi do coraz większego zapętlenia i zniewolenia.

 

dda samotność syndrom DDA terapia ACT
Poprzedni
Następny

Pozostałe

„Nie panuję nad swoim życiem erotycznym”. Jak zrozumieć seksoholika?
„Nie panuję nad swoim życiem erotycznym”. Jak zrozumieć seksoholika?
10 lutego, 2020

Jak rozumieć uzależnienie od seksu i pornografii? Seksoholizm to jedna z...

Zobacz Więcej
Wychodzenie ze współuzależnienia. 7 wskazówek, jak to zrobić
Wychodzenie ze współuzależnienia. 7 wskazówek, jak to zrobić
19 sierpnia, 2019

Współuzależnienie: jak je rozumieć? Osoby współuzależnione często wyznają, że nie...

Zobacz Więcej
Czy osobę uzależnioną można przekonać do leczenia?
Czy osobę uzależnioną można przekonać do leczenia?
8 września, 2018

Jak pomóc uzależnionej osobie? Czy da się przekonać do leczenia? To pytanie...

Zobacz Więcej
Syndrom DDA i samotność. Czy tak to musi wyglądać?
Syndrom DDA i samotność. Czy tak to musi wyglądać?
26 czerwca, 2020

„Większość z nas, są osobami samotnymi albo nie mogę pojąć, co ma alkoholizm...

Zobacz Więcej
Jestem psycholożką, socjolożką i psychoterapeutką ze szczególnym uwzględnieniem terapii rodzin i par, organizowanego przez Fundację Rozwoju Terapii Rodzin na Szlaku w Krakowie.

Mój Gabinet

Sztuka Psychoterapii Wiktoria Dróżka

Narutowicza 74/5, Łódź

Pon – Piątek  8.00 – 14:00

 

wiktoria@sztukapsychoterapii.pl

Profil Znany Lekarz

663 201 018

 

Na Skróty

  • Strona Główna
  • O Mnie
  • FAQ
  • Terapie
  • Kontakt
  • Sklep

Odnośniki

  • Podcasty
  • Artykuły
  • Wydarzenia

© 2021 Sztuka Psychoterapii 🧡 Stworzył kadelsky.pl