
Dystansu nabiera się z czasem. Wzbogaca i pomaga, tylko jak?
„Chrzanić to wszystko, złapmy dystans.” – treść SMS-a, który posłałam ostatnio do przyjaciółki. Pomyślałam, może to ciągłe wymagania, aby w życiu wszystko miało sens, kształt i wyższą wartość najbardziej pogrąża? Historie o trudnościach w związkach, w rodzinach, z szefami w pracy, dołkach finansowych to norma, tylko na Facebooku i Instagramie dziwnie różowo i sielsko. Czasem nawet można w to uwierzyć, że gdzieś jest lepiej, nie tak trudno.
Co wyzwoli mnie od myślenia, że coś muszę zmienić, poprawić, na coś wpłynąć? Po prostu dystans i akceptacja – doszłam do wniosku dopiero po latach. Gdy Twoje dobre samopoczucie wciąż uzależnione jest od okoliczności zewnętrznych, łapiesz się, że to zbyt komplikujące. A gdyby tak powiedzieć: „pieprzę to”, nie nadawać rzeczom tak wielkiego znaczenia, przyjąć, że jakoś to będzie, w efekcie okazać się może, że lepiej niż byś to sama wymyśliła?
Po latach walki o siebie, o związki, o lepszy byt nagle przychodzi taka myśl: olać to! I co najlepsze czujesz odprężenie. Dla jednych niedojrzałe, gówniarskie stwierdzenie, dla innych odpowiedzialne wrzucenie na luz. Stwierdzić można, że przez lata obchodzi nas bardziej to co inni myślą o tobie, a zapominasz o tym, co ty sam myślisz o sobie.
A przecież, im mniej szukasz, tym więcej znajdujesz, im mniej pragniesz, tym więcej otrzymujesz, im mniej naciskasz, tym więcej zyskujesz. Sztuka olewania umożliwia przejście od napięcica do odprężenia. Życie po prostu płynie, a my podchodząc do niego z pewnym dystansem zyskujemy wolność i zaczynamy płynąć. „Mówiąc »pieprzę to«, poddajesz się rytmowi życia” – przekonuje John C. Parkin. Przestajesz robić to, na co nie masz ochoty. Ustawiasz kurs na to, co sprawia ci frajdę. Rezygnujesz z zajmowania się tym, jak postrzegają cię inni. „Nie porównuj się z innymi. Pieprz to. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy i gorszy” – pisze John C. Parkin, autor książki „Filozofia sukcesu, czyli F**k it”. Parkin nie ma wątpliwości, że odpuścić należy sobie zabieganie o akceptację, uznanie, zrozumienie innych ludzi. Nie przekonasz wszystkich, nie uszczęśliwisz. Stwierdzasz bez większego przejęcia – trudno.
To wszystko w ramach zaopiekowania się sobą. Zgodnie z reguła bezpieczeństwa w trakcie awaryjnego lądowania, najpierw załóż maskę tlenową sobie, dopiero potem dziecku. Prawdą jest, że jeśli nie zadbasz o siebie, niewiele będziesz mógł zrobić dla innych.
Jak zacząć? Można etapami. Sara Knight w swojej książce: „Magii olewania” wyróżniła cztery kategorie, w ramach których zaleca wykonanie mentalnych porządków w sobie.
1.Pierwsza to rzeczy.
2. Druga – praca.
3. Przyjaciele, znajomi, obcy.
4. Rodzina.
Autorka uporządkowała te elementy w kolejności wzrastającej. Oczywiste jest to, że najtrudniej zrobić porządek ze sprawami rodzinnymi, wywodzącymi się z dzieciństwa, które możemy „wyciągać” w nieskończoność. Sara Knight słusznie przekonuje, że ból jest częścią życia. „Życie to ból i przyjemność w jednakowych proporcjach”. Chrzanić też to, kim chcesz być. Po prostu bądź sobą.
Sarah Knight w sztuce olewanie kładzie też nacisk na umiejętność selekcji mówienia „nie”, John C. Parkin – na pominięcie kontroli. Odpuszczanie sobie pewnych rzeczy zmienia życie bardzo szybko. Autorka pisze o „wielkiej trójcy”, do której należy: czas, energia i pieniądze. Zaoszczędzone dobra można spożytkować na różne sposoby.
Niektórzy mogą się spytać o to, czy to poważne. Jak to, olać życie? Nie olać życie, olać problemy. Wyrzucić lęk, zgnieść niepokój, zadeptać tremę, zapomnieć czym jest zamartwianie. Może przestaniesz przewidywać, a dostrzeżesz piękno w nieoczekiwanych rzeczach? Nie będziesz wstawać na komendę, podskakiwać na krzyk dziecka, zgrzytać zębami na stukot szefa. Na myślenie myślenia, zyska też ciało. Zauważa się rozluźnienie ramion, karku, przestanie dokuczać ból głowy, mięśni, stawów, rysy twarzy łagodnieją. Cóż, jeśli chcesz uzyskać określone korzyści: relaks, lepszy sen, apetyt złap dużo dystansu i pozbądź się żalu, to może być lek na całe zło.
Zobacz Więcej